Archiwum kategorii: Oszczędzanie

Sposób na rozmowy z telefonu na kartę za mniej niż 13gr/min

Telefon komórkowy oszczędnościNa wstępie zaznaczę, że temat nie jest łatwy, ale myślę, że interesujący. Podejmę się próby przekonania Was, że korzystając z telefonu na kartę możemy mieć najtańsze połączenia na rynku.Spróbuję porównać dwie dostępne na rynku opcje, które uważam, za wyróżniające się na tle konkurencyjnych produktów. Przejdźmy zatem od razu do meritum sprawy. Korzystając z telefonu stajemy przed wyborem: abonament czy telefon na kartę. Jakie plusy, a jakie minusy ma każda z opcji?

Plusy telefonu na kartę:

  • łatwość zakupienia startera,
  • brak wymagania comiesięcznych płatności,
  • możliwość zrezygnowania w każdej chwili,
  • niższy koszt miesięczny,
  • w przypadku wyczerpania limitu danych na Internet, włączenia Internetu w roamingu albo kradzieży telefonu, stracimy najwyżej wartość doładowania, a nie otrzymamy rachunku na wiele tysięcy złotych.

Minusy telefonu na kartę:

  • skomplikowany system promocji wymagający wkładu intelektualnego,
  • potrzeba pilnowania terminów doładowań,
  • zakup słuchawki na własną rękę.

Spróbuję porównać dwie oferty – najlepszą ofertę abonamentu na rynku, czyli aktualnie ofertę firmy Play oraz ofertę na kartę w Orange. Pomijam tu osobiste preferencje dotyczące sieci – jedni lubią kolor pomarańczowy, a inni słaby zasięg i jak nikt do nich nie dzwoni (sic – dzwoniąc do Play minuta połączenia potrafi kosztować 75gr !).

Co oferuje Play? Strona krzyczy, że za 9zł miesięcznie otrzymujemy:

  • abonament na 12 miesięcy bez telefonu,
  • brak pakietu internetowego,
  • nielimitowane rozmowy i smsy w Play (jeśli mamy tam znajomych),
  • 200 minut do wszystkich sieci,
  • Stawki 19gr minuta, 19gr sms, mms

Niby fajnie pięknie, ale jak sobie poklikamy dokładniej, to okazuje się, że:

  • nie 9zł, a 14zł,
  • 200 minut do wszystkich kosztuje dodatkowe 10zł miesięcznie

Zatem oferta to: 24zł/miesiąc, a w tym za free w Play i 200 minut do wszystkich sieci. Brzmi nienajgorzej. Po 12 miesiącach koszt umowy to: 288zł (o ile nie przekroczymy żadnego pakietu).

Zobaczmy natomiast co możemy dostać od Orange, bez żadnej zbędnej i wiążącej nam ręce i nogi umowy.

Wybieramy taryfę Nowe Orange Go. Nasze stawki po doładowaniu kwotą 100zł będą wyglądać tak:

  • minuta do Orange i na stacjonarne 20gr, poza Orange 29gr (do Play 75gr J),
  • sms w sieci 1gr, poza 18gr

Niby nie mamy minut gratis, czy coś w tym stylu, ale nie zapominajmy, że doładowując konto mamy kwotę doładowania dostępną na wygadanie. Dla uproszczenia dalszych obliczeń i dla umożliwienia zrobienia porównania założę, że w ciągu 12 miesięcy, doładujemy konto na kwotę 250zł. Czyli o 38zł mniej niż w Play i zobaczymy co za te pieniądze zaoferuje nam Orange.

Zaczynamy zabawę z promocjami w sieci Orange.

Uruchamiamy następujące promocje:

  • Numer bez Limitu w Orange na kartę – możemy wybrać jeden numer darmowy, z którym rozmawiamy bez żadnych limitów. Co ciekawe, numer może być w dowolnej sieci. Promocja jest darmowa.
  • Minuty za minuty – promocja daje nam 9 minut, za każdą rozmowę trwającą ponad 2 minuty. Czyli dzwonimy gdzieś i rozmawiamy przez 3 minuty. W nagrodę następne 9 minut na dowolne połączenia jest za darmo. Promocja jest darmowa.
  • Pogadajcie Sobie – promocja umożliwia wybranie 3 numerów z Orange, z którymi można przez 2 miesiące od doładowania rozmawiać za darmo. Promocja jest oczywiście darmowa.
  • Minuty Non Stop – za doładowania częstsze niż co 25 dni, otrzymujemy 120 minut gratis do wszystkich sieci. Oferta oczywiście darmowa.
  • Ufomesy – za każde wysłane 5 sms’ów w ciągu 24h, otrzymujemy kolejne 5 za darmo.
  • Masz za Staż – dodatkowe 10%, 20%, 30% kwoty doładowania, za to, że jesteśmy w sieci. Dodatkowe środki mogą być wykorzystane na połączenia, smsy i mmsy w sieci Orange.
  • Skarbonka – dodatkowe 5% kwoty doładowania na konto promocyjne, czyli na połączenia, smsy i mmsy w sieci Orange.
  • Sobota – dodatkowe 10% za doładowanie w sobotę. Środki do wykorzystania w Orange.

Jak już zaopatrzyliśmy się w zestaw darmowych promocji, przechodzimy do doładowania konta. Ja to robię mniej więcej tak.

 

Operacja

Bonus

Stan konta

Stan kont bonusowych

1

Doładowanie konta kwotą 25zł w piątek.

+5% skarbonka

+30% masz za staż

25zł

Skarbonka: 1,25zł
Do Orange: 7,5zł

2

Doładowanie konta kwotą 100zł w sobotą

+10% za doładowanie za 100zł

+10% od (110zł+25zł) sobota

+5% skarbonka

+30% masz za staż

25zł+110zł = 135zł

Skarbonka: 1,25zł + 5,5zł = 6,75zł

Do Orange: 7,5zł + 33zł + 13,50zł = 54zł

Zakładamy, że taką operację wykonujemy 2 razy w ciągu 12 miesięcy. Czyli w sumie wydajemy 250zł jak wspomniałem wcześniej.

Ostatecznie otrzymaliśmy od Orange:

  • Darmowy numer do dowolnej sieci,
  • Rozmowy z 3 numerami w Orange przez 2 miesiące za darmo (ta promocja uruchomi się dwukrotnie, czyli w sumie przez 4 miesiące w ciągu roku),
  • 120 minut do wszystkich sieci (x2, czyli 240 minut),
  • 9 minut gratis po każdej Romowie trwającej przynajmniej 2 minuty,
  • 5 sms’ów za darmo po każdych 5 sms’ach płatnych,
  • 2x 135zł = 270zł do wydania na rozmowy, smsy, mms, pakiety internetowe zgodnie z cennikiem podanym na początku,
  • 2x 6,75zł = 13,50zł ze skarbonki również na rozmowy i sms’y ale w sieci Orange i na stacjonarne,
  • 2x 54zł = 108zł z konta promocyjnego do sieci Orange i na stacjonarne.

Nie jest niestety łatwo to przeliczyć 1 w 1 na ofertę Play, ale załóżmy, że dzięki temu, że mamy jeden wybrany darmowy numer i 3 darmowe numery dodatkowe z Orange przez 4 miesiące, środki z konta głównego wydamy w większości na komunikację z sieciami zewnętrznymi, a bonusowe całkowicie wystarczą na usługi wewnętrzne. To otrzymujemy:

  • 270zł przy stawce 29gr za minutę, daje nam 931 minut na rok, czyli średnio 75minut na miesiąc. Dodając do tego 240 minut z promocji, mamy prawie 1200 minut na rok, czyli w przybliżeniu 100 minut miesięczne do wszystkich sieci. Przy stawce 18gr za sms (ale uwzględniając promocję 5za5, dającej realnie około 10-12gr za sms), mamy przelicznik 1 minuta na 3 sms’y. Czyli 100 minut wymienne na 300 sms’ów do wszystkich.
  • 121,50zł przy stawce 20gr za minutę daje nam dodatkowe 600 minut na rok do Orange i na stacjonarne, czyli średnio 50 minut na miesiąc. Przy cenie sms’a 1gr i promocji 5za5, przelicznik wychodzi 1 minuta na 30 sms’ów. Czyli 50 minut wymienne na 1500 sms’ów.

Spróbujmy teraz podsumować i porównać oferty:

Play

Orange

Koszt roczny: 288zł

Koszt roczny: 250zł

Darmowe połączenia i sms’y w sieci Play

Darmowe połączenia z 3 numerami w Orange przez 4 miesiące z 12tu.

50 minut miesięcznie do Orange i na stacjonarne wymienne na 1500 sms’ów.

 

Jeden darmowy numer do dowolnej sieci

200 minut miesięcznie do wszystkich sieci. Minuty nie przechodzą na kolejne okresy.

100 minut miesięcznie do wszystkich sieci wymienne na 300 sms’ów. Środki przechodzą na kolejne okresy.

 

No do dodajmy jeszcze symulację miesięcznych wydatków (bardzo zgrubną i niezbyt dokładną):

Miesięczne zużycie poza siecią macierzystą

Play

Orange

SMS: 50 sztuk, Rozmów: 50 minut

Mieści się w abonamencie. Koszt: 24zł / rok 288zł

50sms po około 10gr = 5zł,

50 minut (około 20 z promocji), pozostałe 30 po około 13gr = 3,9zł. Koszt: 8,9zł / rok 106,80zł (ale doładowano za 250zł, czyli na przyszły rok pozostało 143,20zł)

SMS: 150 sztuk, Rozmów: 50 minut

Mieści się w abonamencie. Koszt: 24zł / rok 288zł

150 sms’ów około 15zł, 50 minut około 3,9zł. Koszt: 18,9zł / rok 226zł (na przyszły rok zostaje 24zł)

SMS: 150 sztuk, Rozmów: 150 minut

100 dodatkowych jednostek po 0,19zł. Koszt: 43zł / rok 516zł

150 sms’ów około 15zł, 150 minut po około 13gr = 16,9zł. Koszt: 31,90zł / rok 382,80zł

SMS: 50 sztuk, Rozmów: 150 minut

Mieści się w abonamencie. Koszt: 24zł / rok 288zł

50sms po około 10gr = 5zł, 150 minut po około 13gr = 16,9zł. Koszt: 21,90zł / rok 262,80zł

 

W Orange dodatkowe minuty i sms’y wynikające z oferty 9 minut za rozmowę przynajmniej 2 minutową są trudne do oszacowania. Przyjmując jednak pesymistyczny wariant, że każda prowadzona rozmowa trwa około 5 minut, można by szacować, że możemy obniżyć koszt każdej minuty nawet o 50%, co w najprościej mówiąc, przełożyło by się na podwojenie liczby minut w sieci i poza siecią – z 50 minut do Orange mielibyśmy 100 minut miesięcznie, i około 100 minut do sieci pozostałych, aż 200 minut. Jeżeli dodamy, że oprócz wymienionych tu promocji są jeszcze inne pomniejsze, o których nie wspominałem aby nie zaciemnić obrazu wniosek może być tylko jeden:

Nic aktualnie nie przebije oferty Orange, ale profity z niej osiągną tylko Ci, którzy zrobią doktorat ze znajomości regulaminów promocji.

Nie tylko miesięczne koszty są niższe, ale w przypadku abonamentu mamy bez względu na zużycie minut mamy minimalną kwotę na poziomie 24zł/miesiąc. W przypadku oferty na kartę, jeśli mało korzystamy z telefonu oszczędzamy coraz więcej, a zaoszczędzone pieniądze możemy przeznaczyć na pakiety internetowe 🙂

[Eko] Wyciskanie siódmych potów z dwustrefowej taryfy elektrycznej

Dobre kilka miesięcy temu opisywałem temat zużycia prądu w gospodarstwach domowych. Ci, którzy nie czytali powinni czym prędzej wrócić do tego artykułu 🙂 http://bibliotekarz.net/z-innej-beczki…pradu-zuzywamy. Jeżeli już przeczytaliście ten artykuł, to wiecie jakie powinno być mniej lub więcej poprawne zużycie prądu w mieszkaniu. Na końcu zaś przedstawiłem roczny koszt utrzymania lodówki (około 180zł) i obiecałem podzielić się informacją na temat kosztu utrzymania 25 letniej chłodziarki – czyli wyprodukowanej za czasów gdy wszystkim żyło się dobrze i nie trzeba było myśleć o urządzeniach oszczędnych.

Jak nie trudno się domyśleć, takie wiekowe urządzenie ma całkiem spory apetyt na energię elektryczną. Z pomiarów, które prezentuję poniżej wynika, że roczne zapotrzebowanie na energię elektryczną to około 630kWh. Czyli dwukrotnie więcej niż urządzenie nowoczesne, w klasie energetycznej A. Dla porównania dodam jeszcze, że lodówka w klasie A+, która aktualnie jest standardem w sklepach, powinna mieć roczne zapotrzebowanie na energię na poziomie 200-250kWh, czyli prawie 3x mniejsze. Poniżej przedstawiam kalkulacje z wyliczeniem kosztu utrzymania rocznego urządzenia, które w tym wypadku wynosi około 350zł rocznie.

Z ciekawostek, które możemy dojrzeć na powyższej kalkulacji wynika, że przy przyjętych kwotach za 1kWh, posiadanie licznika dwustrefowego powoduje, że utrzymanie urządzenia podłączonego 24h na dobę do źródła mocy jest tańsze! Dzieje się tak dlatego, że liczba godzin tańszych tygodniowo (dzięki tańszym weekendom w tym przypadku) jest większa od liczby godzin droższych i średnia cena za 1kWh sumarycznie wynosi odrobinę mniej.

No dobrze, ale mieliśmy wyciskać siódme poty z dwustrefowej taryfy, a na razie mamy oszczędność na poziomie niecałych 30zł. Dla mnie mało. Lodówka, czy też zamrażalka jest świetnym (dobrze izolowanym) akumulatorem energii. Zatem czemu by nie spróbować wykorzystać jak to się robi w przypadku akumulatorów dobrodziejstwa tylko tańszej, nocnej taryfy? Pomysł jest prosty i aż zatrważający w swojej prostocie 🙂 Otóż do naszego eksperymentu potrzebujemy: 1 zamrażalkę, 1 programator czasowy. Teraz ustawiamy programator tak aby włączał zasilanie w taryfie taniej (w weekendy i w odpowiednie godziny w ciągu tygodnia) i podłączamy zamrażalkę do programatora, a programator do źródła mocy. Tym sposobem zamrażalka będzie pracować jedynie na tańszym prądzie, a w czasie braku zasilania będzie starać się utrzymać temperaturę. Ile możemy zaoszczędzić? Pokazuje nam to ostatnia kolumna poniższej kalkulacji. Jest to około 105zł + poprzednie 30zł, czyli całościowo mamy tak pi razy drzwi: 130zł  oszczędności rocznie.

Należy jednak pamiętać o kilku bardzo ważnych aspektach:

  • należy stale monitorować temperaturę w zamrażalce,
  • temperatura nie może się podwyższyć za bardzo w czasie gdy prądu nie ma – wahania z -22 do -18 są ok, ale wahania -20 do -10 mogą bardzo negatywnie wpłynąć na przechowywane produkty, a nawet spowodować że będą niezdatne do spożycia.

Życzę udanych eksperymentów i oszczędności w portfelu. 🙂

 

Benzyna czy olej napędowy

Kupując nowy (choć czasem używany) samochód stajemy przed wyborem – jakie paliwo będziemy lać do naszego nowego nabytku. Decyzja ta jest jedną z najważniejszych podczas wyboru pojazdu, gdyż przekłada się w przyszłości na koszta związane z jego eksploatacją. To na ile sposobów możemy patrzeć na silniki i pod iloma kątami je analizować powoduje, że wybór jest nietrywialny. Tym bardziej dla większości osób, którzy nie są z zawodu, czy też wykształcenia mechanikami samochodowymi.

Wpis ten jest kierowany dla osób, takich jak ja, czyli "lajkoników" w tematyce mechaniki samochodowej. Zatem nie będziemy tu rozważać szczegółów konstrukcyjnych poszczególnych jednostek napędowych, ani podatności na tunik, możliwości przeprogramowania komputera podkładowego itp zabaw. Te tematy na pewno bardzo dobrze i szczegółowo poruszane są na odpowiednich forach tematycznych. My zaś skupimy się na czysto ekonomicznym aspekcie zakupu samochodu.

Dzisiejszy rynek daje nam wybór z pośród czterech rodzajów silników.

  • benzynowy,
  • diesel,
  • benzynowy zmodyfikowany dla potrzeb LPG (czyli tzw gaz),
  • hybrydowy, czyli benzynowy w połączeniu z silnikiem elektrycznych.

Pomijam na tej liście silniki czysto elektryczne  (melexa nie kupujemy), czy też pomysłów przerobienia diesla na gaz, lub też silników zasilanych gazem ziemnym (CNG). Wybór konkretnego rodzaju silnika przekrada się na odzwierciedlenie w cenie samochodu. Czyli ten sam model samochodu, z tym samym wyposażeniem, ale innym silnikiem będzie miał inną cenę. Relacja cen wygląda mniej więcej tak: od najtańszego do najdroższego:

  • benzynowy,
  • benzynowy przerobiony na gaz,
  • diesel – potocznie ropniak,
  • hybrydowy.

Dziś w artykule zawężę temat do dwóch silników: benzynowego i diesla. Z jednej strony dlatego, że silniki hybrydowe to ciągle fanaberia, za którą trzeba słono zapłacić, a ich bycie "eko" nie jest takie do końca… W końcu prąd nie bierze się w silniku z powietrza. Rzadko kto wspomina, że może i samochód generuje mniej spalin, ale za to elektrownia trochę węgla musiała spalić aby wyprodukować ten prąd. Druga sprawa to żywotność akumulatorów i ich wpływ na środowisko w chwili gdy trzeba będzie je zutylizować. O użyciu LPG też nie będę dyskutował, bo w większości przypadków ten rodzaj paliwa wpływa na komfort korzystania z pojazdu (niemożliwość parkowania na parkingach podziemnych, zmniejszenie ładowności bagażnika, itp.)

Zatem na polu walki pozostaje nieśmiertelna benzyna i "oszczędny" diesel. Na pewno każdy z was spotkał się z opiniami wygłaszanymi przez znajomych:

  • diesel jest lepszy, bo jest oszczędniejszy,
  • diesel jest gorszy bo pracuje jak traktor,
  • diesla trudno uruchomić w zimie,
  • silniki diesla są lepszej jakości,
  • silniki diesla prawie nie zużywają ropy gdy stoi się w korku,
  • naprawa silnika diesla jest bardzo kosztowna,
  • nowoczesne diesle mają filtr cząstek stałych, którego wymiana kosztuje majątek,
  • ropa jest tańsza od benzyny, a silniki diesla znacznie mniej palą przez co można na nich dużo zaoszczędzić.

Nadużyciem by było powiedzieć, że te stwierdzenia są nieprawdziwe. W większości zawierają sporo prawdy, a gdyby jeszcze uwzględnić to, kto je wypowiada, nie było by podstaw aby je podważyć. Fakt, że ropa jest tańsza od benzyny przestaje powoli być prawdą. Było tak dawniej, ale nie było to w żaden sposób ekonomicznie wytłumaczalne. Produkcja ropy kosztuje tyle samo co benzyny. Natomiast prawdą jest, że silniki diesla palą mniej paliwa (przy tej samej mocy silnika) i są silnikami droższymi od silników benzynowych. Prawdą też jest, że im starszy pojazd, tym jego naprawa (w przypadku silnika diesla) staje się kosztowniejsza.

Ale czy kupując droższy silnik diesla, możemy z czasem ten "naddatek" zrekompensować sobie mniejszymi kosztami paliwa? Czy "oszczędniejszy silnik" da nam naprawdę zaoszczędzić? Na to pytanie spróbuje dziś odpowiedzieć.

Analizując koszty musimy uwzględnić kilka parametrów:

  • cena pojazdu z wybranym modelem silnika,
  • zużycie paliwa w trybie miejskim, mieszanym i pozamiejskim,
  • roczny przebieg,
  • czas użytkowania samochodu,
  • koszt litra paliwa danego rodzaju.

Mając 7 różnych parametrów, nasza funkcja optymalizacji kosztu eksploatacji pojazdu daje nam siedmio-wymiarową przestrzeń. Jest to zdecydowanie zbyt skomplikowane podejście. Dlatego do dalszych obliczeń przyjąłem kilka założeń, mających na celu uproszczenie równania. Założyłem, że szukamy maksimum opłacalności zakupu nowego pojazdu dla statystycznego Kowalskiego z wąsami. Statystyczny Kowalski kupuje Skodę. Skoda cechuje się jednym z najlepszych współczynników ceny do jakości. Skody z założenia kupuje się na wiele lat i gama oferowanych silników jest bardzo szeroka. Jest to więc idealny kandydat do naszych kalkulacji. Rozważymy przypadek, gdy Pan K. kupuje Skodę Octavie oraz gdy Pan K. jest bardziej dziany i postanowił zaszaleć i kupić Skodę SuperB. Ba, Pan Kowalski jest też filantropem i nie planuje kupić tylko samochodu dla siebie, ale też dla syna, żony i teściowej. Syn pracuje jako przedstawiciel handlowy i "robi" rocznie 30 000 km. Żona Kowalskiego jeździ do pracy samochodem i rocznie przejeżdża około 10 000 km. (ma 10 km do pracy – czyli 20km dziennie, przez 12 miesięcy po 20 dni w roku, czyli 4800km, do tego jakieś wyjazdy na wakacje). Teściowa, jak to teściowa jeździ tylko do kościoła. Rocznie zrobienie 5000 km graniczy w jej przypadku z cudem. Sam Kowalski przejeżdża rocznie niecałe 15 000 km.

Zacznijmy analizę od przypadku rocznego przebiegu 5000 km (teściowa).

Co przedstawia powyższe wyliczenie?

  • pierwsza kolumna zawiera informacje o silnikach dostępnych dla Skody Octavi,
  • druga kolumna to cena takiego pojazdu (to samo wyposażenie, inny silnik),
  • kolumna 4,5 i 6 to dane ze strony producenta i spalaniu poszczególnych jednostek napędowych,
  • kolejna kolumna zawiera informację o ile dany silnik jest droższy od najtańszego,
  • w następnej kolumnie założyłem koszt litra benzyny i oleju napędowego na 6zł,
  • następnie mamy wyliczone zużycie paliwa w ciągu roku dla spalania w trybie mieszanym,
  • kolejna kolumna- wyliczony roczny koszt paliwa,
  • kolumna: "Po 5 latach" mówi o 5letnim całkowitym koszcie paliwa,
  • następna kolumna mówi nam ile zaoszczędzimy (kolor czerwony) lub ile stracimy na kosztach paliwa, wybierając inny silnik niż najtańszy,
  • "Bilans dopłaty (5lat)" oraz kolumna ostatnia przedstawiająca bilans po 10 latach to najważniejsze kolumny.

O czym mówią najważniejsze kolumny? Pokazują ile tak naprawdę wynosiła dopłata do droższego silnika, gdyby tak naprawdę ich spalanie się nie różniło. Albo innymi słowy: ile można było oszczędzić po 5 lub 10 latach na użytkowaniu oszczędniejszego silnika. Przeanalizujmy więc przypadek drugiego silnika na liście.

  • jest on o 5 000zł droższy od najsłabszej jednostki,
  • jego średnie spalanie to 7,1l, a więc jest silnikiem mniej ekonomicznym niż najtańsza jednostka napędowa,
  • po 5 latach użytkowania za benzynę zapłacimy o 1050zł więcej, niż w przypadku tańszego silnika, a po 10 latach o 2010zł (zakładając oczywiście, że cena paliwa się nie zmieni),
  • jeżeli silnik był o 5 000zł droższy i za paliwo po 10 latach zapłacimy o 2 100zł więcej, to sumarycznie EKSPLOATACJA tego pojazdu po 10 latach będzie nas kosztowała 7 100zł więcej niż najtańszej jednostki.

Z ekonomicznego punktu widzenia, zakup tego silnika jest nieopłacalny. No tak, tyle że pierwszy silnik to silnik o mocy 80KM, a drugi o mocy 102KM. Czy ten słabszy w ogóle ruszy z miejsca ten samochód i czy nie będą na nas trąbili za każdym razem gdy ruszamy ze świateł? To jest kolejny element układami, którego prosta matematyka nie rozwiąże. Ale nasze wyliczenia pokazują coś więcej niż tylko porównanie do najtańszego i najsłabszego silnika. Pokazują nam też relacje pomiędzy poszczególnymi jednostkami, a także wskazują kierunek optymalizacji.

Jak znaleźć kierunek optymalizacji? Popatrzmy na ostatnią kolumnę. Najniższa kwota bilansu po 10 latach znajduje się w trzecim wierszu. Jest to silnik o mocy 105KM. Bilans w tym przypadku to 4 000zł. Zatem możemy stwierdzić:

  • ten silnik jest bardziej opłacalny niż 1.6MPI (o 3 100zł po 10 latach),
  • jest bardziej opłacalny niż 1.6 TDI  (o 8 300 po 10 latach),
  • jest bardziej opłacalny od 2.0 TDI (o 11 300 po 10 latach),
  • porównanie z innymi silnikami nie będzie dokładne, gdyż pozostałe silniki mają większą moc i nie można ich od tak porównywać.

Kolejny wniosek to fakt, że w przypadku rocznego przebiegu na poziomie 5000 km silniki diesla są nieopłacalne i różnica w ich cenie nigdy się nie zwróci. A dla przyjemności spójrzmy jakby to wyglądało w przypadku Skody Superb i teściowej Kowalskiego.

 




 

Patrząc na wynik funkcji celu widzimy, że silnik 1.6 TDI po 10 latach prawie się bilansuje (pozostaje o około 1 200zł droższy) w porównaniu z najtańszą jednostką. Zatem czy jest opłacalny? Niestety nie. Niedawno przestawiony wniosek, że silników diesla nie opłata się kupować dla małych przebiegów pozostaje w mocy. Najtańsza jednostka jest jednostką benzynową i w dodatku jednostką mocniejszą od najsłabszego diesla o dobre 20KM (czyli jeden fiat 126p). Gdy dodamy jeszcze fakt, że konserwacja i ewentualne naprawy jednostek diesla są droższe od takich samych czynności przy silnikach benzynowych, to jeszcze mocniej poprzemy tezę, że na małe przebiegi tylko i wyłącznie silniki benzynowe.

Tą analizą zakończę pierwszą część rozważań o wyborze jednostki napędowej. Zachęcam wszystkich do oszacowania swojego rocznego aktualnego lub planowanego przebiegu rocznego. Ta informacja jak już zobaczyliście jest kluczowym czynnikiem przy wyborze silnika. Ale od kiedy opłaca się już diesel? O tym w następnej części.

Jak zaoszczędzić 245zł na biletach ZTM

  W niedługim czasie czeka mieszkańców Warszawy (i okolic oczywiście) kolejna podwyżka cen biletów. Nowy cennik wchodzi w życie już 1 stycznia 2013. Nie będę się tu rozpisywał o powodach podwyższenia cen, bo są one dla ZTMu oczywiste – podnosimy ceny, bo mamy i tak najniższe w porównaniu do innych europejskich stolic. A przecież do Europy dążymy 🙂

Ponieważ jedyne co może uchronić nas przed podwyżką, to zapowiadany na grudzień koniec świata, to jednak gdyby on nie nastąpił, możemy w prosty sposób zmniejszyć nasz ból związany z podwyżką, a jednocześnie w naszej kieszeni pozostanie aż 245zł !

Jak to zrobić i czy każdy może tyle zaoszczędzić? Otóż każdy może coś ugrać, a najwięcej osoby kupujące bilety na drugą strefę. W ich przypadku oszczędność może być większa, niż oszczędności "pierwszo-strefowców". W przypadku osoby poruszającej się w 1 strefie, oszczędność może sięgnąć 82zł. Zakładam, że 99% mieszkańców kupuje bilety 90dniowe, gdyż wychodzą one znacznie taniej niż 30 dniowe (różnica w cenie to około 40%). Niemniej, jeżeli jeszcze nie kupujesz biletów 90-cio dniowych tylko 30-to, to szybko zmień swoje nawyki :). W dalszej części zajmę się tylko biletami długookresowymi. Poniżej wyciąg z cenników dotyczący interesujących nas biletów:

  Cena do 31 grudnia 2012 Cena od 1 stycznia 2013
Bilet 90 dniowy I strefa 220 zł 250 zł
Bilet 90 dniowy II strefa 370 zł 474 zł

Ważnym dla nas faktem jest to, że na Karcie Miejskiej można przechowywać jednocześnie dwa bilety tego samego rodzaju. Drugim faktem, który tu wykorzystamy jest możliwość zakupienia biletu przez Internet. A jak nietrudno się domyśleć, kupując przez Internet możemy skorzystać z płatności kartą i ofercie Alior Sync, czyli zwrotu 5% za zakupy w Internecie. Przepis jest dziecinnie prosty i wygląda tak:

  •  w chwili gdy kończy nam się aktualny bilet (ale jeszcze w tym roku 2012)  kupujemy za pomocą karty Alior Sync poprzez stronę ZTM bilet 90 dniowy (na I lub II strefę) w cenie 220zł lub odpowiednio 370zł (możemy to zrobić na kilka dni wcześniej niż bilet wygaśnie),
  • tak zakupiony bilet aktywujemy w na stacji metra (dobrze, że poprzedni bilet jeszcze nie wygasł, bo jakbyśmy dojechali na to metro ;p),
  • gdy upłynie ważność poprzedniego biletu (tego, którego zostało nam kilka dni), ponownie kupujemy bilet 90 dniowy (nadal w roku 2012) po starej cenie 220zł lub 370zł,
  • aktywujemy ten bilet na stacji metra (pamiętając aby to zrobić nadal w roku kalendarzowym 2012),
  • w ten sposób zakodowaliśmy i aktywowali na karcie miejskiej dwa bilety 90-cio dniowe po starej cenie wraz z rabatem 5%.

Podsumujmy aktualny stan: wydaliśmy na bilety 440zł (lub 740zł) i otrzymamy zwrot 5% za płatność kartą, czyli odpowiednio 22zł lub 37zł. Gdybyśmy jednak zakupili te same bilety ale po 31 grudnia i nie skorzystali z notabene, kończącej się dla wielu promocji Alior Sync, zapłacilibyśmy za bilety: 500zł lub 948zł. Zatem nasze oszczędności to dla osób poruszających się w pierwszej strefie wynoszą 82 zł, a dla osób korzystających z biletów w II strefie: 245 zł.

Jedyna trudność w tej metodzie, to tzw. timing. Należy pamiętać, że zakupy trzeba wykonać jeszcze w tym roku, a co ważniejsze, zakupione bilety muszą być aktywowane także w tym roku. I na koniec ostatnia podpowiedź. Jeżeli aktualny bilet kończy czy się dopiero w styczniu, to być może warto go będzie zwrócić w okienku ZTM (otrzymuje się w większości refundacje biletu) i następnie przystąpić do działania opisanego powyżej.

[Eko] Ile prądu zużywamy?

Zatem może warto popatrzeć na swój rachunek za prąd i zdecydować czy warto szukać oszczędności, czy lepiej odpuścić?

Wg oficjalnych statystyk gospodarstwo domowe 2+2 zużywa rocznie 1900 kWh (co ciekawe, na obszarach wiejskich jest to już 2100 kWh rocznie). Wg bloga mojego znajomego, jego 4 osobowa rodzina zużywa miesięcznie około 210kWh, czyli niewiele ponad 2500 kWh rocznie. Jak widać od przeciętnej rodziny Kowalskich są 31% bardziej rozrzutni :). Ale czy to dużo?

Ciąg dalszy 'statystyk dla statystycznych kowalskich’.

Niskie zużycie Średnie zużycie Wysokie zużycie
1-osobowe gospodarstwo domowe
mniej niż 800 kWh 800 – 1,400 kWh więcej niż 1,400 kWh
2-osobowe gospodarstwo domowe
mniej niż 1,100 kWh 1,100 – 1,700 kWh więcej niż 1,700 kWh
3-osobowe gospodarstwo domowe
mniej niż 1,400 kWh 1,400 – 2100 kWh więcej niż 2100 kWh
4-osobowe gospodarstwo domowe
mniej niż 1,700 kWh 1,700 – 2,500 kWh więcej niż 2,500 kWh

Praktyczną opcję rodziny 2+2 już znamy. Poznajmy teraz wersję 1 i 1+1 🙂 W obu przypadkach jedynym źródłem energii w gospodarstwie jest prąd (bez gazu, czy też węgla).

Gospodarstwo 'single’ Gospodarstwo 1+1
Rok 1: 810 kWh Rok 1: 1098 kWh
Rok 2: 913 kWh Rok 2: 1146 kWh

Jaki z tego wniosek? Są pewne granice, które przekroczyć jest ciężko. A statystyki mówią jedną użyteczną rzecz. Jeśli jesteś w grupie wysokiego zużycia będzie Ci łatwo zrobić oszczędności. W przypadku średniego zużycia edukacja całej rodziny jest nieodzowna w celu poczynienia oszczędności. Jeśli już teraz plasujesz się w kategorii zużycie niskie poniesiesz większe koszty wymiany sprzętu na 'ekologiczny’ niż uda Ci się zaoszczędzić.

Jest też drugi ważny wniosek. Każdy następny domownik to minimum + 300kWh rocznie. Pierwszy natomiast pożera aż 700kWh. Z matematycznego pkt widzenia najbardziej opłacalny wariant, to zostawić żonę w domu, a samemu się wyprowadzić. Z 1100 kWh rocznie powinniśmy zejść do 300kWh 😉 I to się nazywa oszczędność !

Bonus:
Szukając oszczędności nie raz nasz wzrok skieruje się w kierunku lodówki. Czy to urządzenie zużywa dużo prądu? Czy zapewnienia producenta o rocznym zużyciu energii można traktować poważnie? Postanowiłem to sprawdzić na przykładzie 3 letniej lodówki zakupionej w sieci sklepów IKEA. Parametry produktu kryjącego się pod marką Frostig (z tego co pamiętam są to lodówki firmy Elektrolux robione dla IKEI) to: klasa energetyczna A, roczne zużycie energii 310 kWh.

Mój pomiar trwał około 2 miesiące, a dane zostały spisane dwukrotnie. Pierwszy raz po 30 dniach, drugi po kolejnych 34 dniach. Poniżej wynik eksperymentu:

Liczba dni Zużycie [kWh] Estymacja roczna [kWh]
Pomiar 1 30 27,55 335,2
Pomiar 2 33 27,55 319,24

Wynik jest zaskakująco zbieżny z tym co deklaruje producent lodówki. Zużycie energii elektrycznej w okolicach 310-320 kWh rocznie. Przy aktualnych cenach prądu, wychodzi około 170zł za rok użytkowania lodówki. Drążąc dalej ten temat, do końca roku powinienem przeprowadzić pomiar na zgoła odmiennym sprzęcie – chłodziarka Husqvarna, wiekowa… ponad 25 lat, z grubą warstwą szronu wewnątrz. Jak myślicie, ile takie urządzenie może pożerać naszych pieniędzy? Macie jakieś propozycje?