[Eko] Wyciskanie siódmych potów z dwustrefowej taryfy elektrycznej

Dobre kilka miesięcy temu opisywałem temat zużycia prądu w gospodarstwach domowych. Ci, którzy nie czytali powinni czym prędzej wrócić do tego artykułu 🙂 http://bibliotekarz.net/z-innej-beczki…pradu-zuzywamy. Jeżeli już przeczytaliście ten artykuł, to wiecie jakie powinno być mniej lub więcej poprawne zużycie prądu w mieszkaniu. Na końcu zaś przedstawiłem roczny koszt utrzymania lodówki (około 180zł) i obiecałem podzielić się informacją na temat kosztu utrzymania 25 letniej chłodziarki – czyli wyprodukowanej za czasów gdy wszystkim żyło się dobrze i nie trzeba było myśleć o urządzeniach oszczędnych.

Jak nie trudno się domyśleć, takie wiekowe urządzenie ma całkiem spory apetyt na energię elektryczną. Z pomiarów, które prezentuję poniżej wynika, że roczne zapotrzebowanie na energię elektryczną to około 630kWh. Czyli dwukrotnie więcej niż urządzenie nowoczesne, w klasie energetycznej A. Dla porównania dodam jeszcze, że lodówka w klasie A+, która aktualnie jest standardem w sklepach, powinna mieć roczne zapotrzebowanie na energię na poziomie 200-250kWh, czyli prawie 3x mniejsze. Poniżej przedstawiam kalkulacje z wyliczeniem kosztu utrzymania rocznego urządzenia, które w tym wypadku wynosi około 350zł rocznie.

Z ciekawostek, które możemy dojrzeć na powyższej kalkulacji wynika, że przy przyjętych kwotach za 1kWh, posiadanie licznika dwustrefowego powoduje, że utrzymanie urządzenia podłączonego 24h na dobę do źródła mocy jest tańsze! Dzieje się tak dlatego, że liczba godzin tańszych tygodniowo (dzięki tańszym weekendom w tym przypadku) jest większa od liczby godzin droższych i średnia cena za 1kWh sumarycznie wynosi odrobinę mniej.

No dobrze, ale mieliśmy wyciskać siódme poty z dwustrefowej taryfy, a na razie mamy oszczędność na poziomie niecałych 30zł. Dla mnie mało. Lodówka, czy też zamrażalka jest świetnym (dobrze izolowanym) akumulatorem energii. Zatem czemu by nie spróbować wykorzystać jak to się robi w przypadku akumulatorów dobrodziejstwa tylko tańszej, nocnej taryfy? Pomysł jest prosty i aż zatrważający w swojej prostocie 🙂 Otóż do naszego eksperymentu potrzebujemy: 1 zamrażalkę, 1 programator czasowy. Teraz ustawiamy programator tak aby włączał zasilanie w taryfie taniej (w weekendy i w odpowiednie godziny w ciągu tygodnia) i podłączamy zamrażalkę do programatora, a programator do źródła mocy. Tym sposobem zamrażalka będzie pracować jedynie na tańszym prądzie, a w czasie braku zasilania będzie starać się utrzymać temperaturę. Ile możemy zaoszczędzić? Pokazuje nam to ostatnia kolumna poniższej kalkulacji. Jest to około 105zł + poprzednie 30zł, czyli całościowo mamy tak pi razy drzwi: 130zł  oszczędności rocznie.

Należy jednak pamiętać o kilku bardzo ważnych aspektach:

  • należy stale monitorować temperaturę w zamrażalce,
  • temperatura nie może się podwyższyć za bardzo w czasie gdy prądu nie ma – wahania z -22 do -18 są ok, ale wahania -20 do -10 mogą bardzo negatywnie wpłynąć na przechowywane produkty, a nawet spowodować że będą niezdatne do spożycia.

Życzę udanych eksperymentów i oszczędności w portfelu. 🙂

 

Jak rozwijać oprogramowanie nie mając czasu

Pewnego dnia, całkiem niespodziewanie okazało się, że to co zostało mozolnie zaprogramowane w programie Bibliotekarz .NET jest zawieszone niczym żyrandol w sklepie oświetleniowym. Nie można tego opublikować bo zmian było zbyt wiele i nie są dokończone w 100%, ale nie można też tego skasować, no bo jak pozbyć się kilkumiesięcznej pracy. Czemu napisałem, że stało się to niespodziewanie? Bo plan był inny, a 30 różnych okoliczności nie związanych z samym tematem Bibliotekarza, powoli ale skutecznie zatrzymało całkowicie prace nad projektem.

W pewnym momencie zrodziło się pytanie – co dalej? Odpowiedź stała się tym trudniejsza im więcej czasu upływało. Bo oprócz odpowiedzi na pytanie czy rozwijać. A jeżeli tak, to kiedy jeżeli nie ma czasu, doszło dodatkowe pytanie. Czy rozwijać i brnąć w technologię, która ma już sporo lat na karku, czy może jednak zrobić coś "po bożemu" i od początku? Dylemat nie jest trywialny do rozwiązania.

Za pierwszym rozwiązaniem mówią argumenty:

  • mamy produkt, trzeba go kontynuować,
  • jest 80% zmian zaimplementowanych, wystarczy 20% i będzie można wypuścić wersję,
  • jeśli brakuje czasu to jak pisać coś całkiem od nowa?

Za drugim natomiast:

  • jak wiemy 20% prac zajmuje zawsze 80% czasu, a czas to dobro, którego nie mam,
  • brnięcie w przestarzałą technologię jest marnowaniem czasu (a jego nie mamy ;),
  • dokończenie jednego, aby zaraz zacząć tworzyć coś nowego nie jest optymalnym wykorzystaniem czasu,
  • stworzenie czegoś nowego umożliwia pozbycie się wad poprzednika.

Zdecydowanie drugie rozwiązanie kusi i przemawia argumentami. Czyli należy zacisnąć zęby, wyrzucić wszystko co się do tej pory napisało i spróbować zacząć od nowa. Tylko przedmiotowe pytanie pozostaje w mocy. Jak i kiedy pisać jeżeli nie ma się na to czasu. Okazuje się to fizycznie nie możliwe. O ile jedyna opcja to praca z doskoku, z przerwami tygodniowymi, a nawet miesięcznymi, o tyle tego rodzaju praca przy projekcie jest bardzo nieefektywna. Za każdym razem siadamy jakby do starego tematu, o którym nie pozostało za wiele w pamięci. Poświęcamy czas na odgrzebanie informacji o tym co chcieliśmy zrobić i jak zrobić. Osiągnięcie celu jest bardzo mało prawdopodobne.

Zatem co dalej z projektem Bibliotekarz.NET ? Doświadczenie pokazuje, że z chwilą zwiększających się w życiu obowiązków, czasu na przyjemności jest coraz mniej. Nie sądzę abym wrócił do rozwijania wersji Windowsowej aplikacji. Jest to rzeźbienie w przysłowiowym g****. Jedyna szansa to połączenie potrzeby zgłębienia pewnych szczegółów związanych z programowaniem aplikacji Web z rozwojem Bibliotekarza. Podsumowując – jeżeli coś powstanie, to będzie to aplikacja WWW, do której też będzie musiała być utworzona aplikacja konwertująca aktualnych użytkowników.

To tyle w temacie Bibliotekarza na dziś.

BTW: Doszły mnie słuchy, że system KaRo już nie działa tak jak kiedyś i Bibliotekarz.NET nie wyszukuje opisów. Niestety nie jest to ode mnie zależne i mogę jedynie nad tym ubolewać w tej chwili 🙁