Czym jest MTS? Według samych organizatorów: Microsoft Technology Summit to dwudniowa konferencja, organizowana na szeroką skalę, która co roku gości kilka tysięcy uczestników. Jest to jedyne takie wydarzenie w Polsce, okazja do zdobycia cennej wiedzy z zakresu IT, niezwykłych doświadczeń i ciekawych kontaktów.
No dobrze. Teorię już znamy. Zastanówmy się teraz, czy teoria idzie w parze z praktyką i czym tak naprawdę był tegoroczny (7 już z kolei w Polsce) MTS. Zacznijmy więc od początku. W tym roku konferencja odbyła się w halach Expo XXI (cóż za nowość ;p). Pierwszego dnia prezentacja wstępna zaczęła się o godzinie 9.30, a ostatnia o 17.00. Prezentacje, sesje czy prelekcje odbywały się w 1h blokach rozdzielonych czymś co organizatorzy nazwali przerwą kawową. Osobiście nazwałbym to przerwą na uzupełnienie płynów. Była również przerwa lunch'owa i wykłady eksperckie. Właściwie ta cała nomenklatura nazewnicza do mnie nie przemawia, ale o tym za chwilę…
Drugi dzień zaczął się sesjami o godzinie 9.00 i zakończył sesją o godzinie 17.00. Czyli ogólnie nic szczególnego. Plan był taki, że uczestnicy udają się na wybrane wcześniej sesje, tam chłoną wiedzę, a następnie wracają na przerwę kawową do strefy głównej, gdzie mogą zapoznać się ofertą partnerów MS, którzy dorzucili się do organizacji konferencji. No i to jest ta teoria (w skrócie). Teraz praktyka.
Idziemy na sesje, uff… nawet są miejsca siedzące dla każdego, choć kilka osób zawsze garuje pod ścianą (ale w to nie wnikam, może lubią :). Niektóre sale konferencyjne źle odgrodzone pozwalały uczestniczyć w 2 szkoleniach jednocześnie – i słychać prelegenta z za ściany i tego, którego byśmy chcieli. No, ale to tylko drobnostka. Po zakończeniu sesji udajemy się na halę tłumu. Hala tłumu charakteryzowała się tym, że większość jak nie wszyscy poszukiwali pożywienia. Niestety muszę dodać, że w większości przypadków bez pozytywnych rezultatów. Krążyły między uczestnikami pogłoski, że były jakieś ciasteczka do kawy, że jakieś bułeczki do zjedzenia na śniadanie. Ciężko jednak te doniesienia potwierdzić. Ci, którzy stracili już nadzieje, na zaspokojenie głodu udali się w kierunku stoisk partnerów biznesowych MS. Czym charakteryzowały się stoiska? Ano, głównym ich zadaniem nie było dostarczyć informacji o produktach, a pozyskać dane osobowe uczestników konferencji. Jak? Poprzez proste, często nawet niezbyt przemyślane ankiety i kuszenie ankietowanych nagrodami w konkursach. Zatem chmary wygłodniałych programistów, specjalistów IT i innych niezbyt ogolonych Panów wypełniało dzielnie ankiety mając nadzieje na drogocenne nagrody. Żeby nie było, nagrody były, myślę że rozlosowano około 30 – 50 nagród w sumie. Kilka ankiet wypełnione, jedzenie nie znalezione, to można wracać na kolejną sesję…
Sesja jak sesja, czasem lepsza, czasem gorsza. Więcej szczegółów przedstawię w tygodniu, w kolejnym wpisie. Chcąc nie chcąc, na godzinę 13.00 przygotowany był lunch, zatem wygłodniali specjaliści IT mogli się posilić. Ba, katering ponownie zadbał o zdrowie uczestników i nie pozwolił nikomu na przejadanie się. Pudełeczko jedzonka w łapę i na konsumpcja na stojaka. Zawartość pudełeczka czasem była dość zaskakująca. Przykładowy strogonoff, który w większości kojarzy się z wołowiną i porcją ziemniaków, wyglądał jak 16 sztuk świderków makaronowych (zamiast ziemniaków), biały sos pieczarkowy (???) i kawałki mięsa, które musiały być kurczakiem… Posilonym, można iść na kolejną prezentację.
Pierwszego dnia na zakończenie odbyła się część nieoficjalna. Właściwie nie rozumiem o co chodziło. Postawiono dwa nalewaki z piwem i… właściwie to wszystko. Wyobraźcie sobie 3000 osób w dwóch kolejkach aby dostać swoje 0,3l piwa. Stanie w kolejce trwało, trwało, trwało… Ci, którzy myśleli że wezmą jedno piwo i od razu ustawią się w kolejce po następne i tak większość czasu stali o suchych pyskach. Nie mam pewności, ale wydaje mi się, że na podsumowaniu było powiedziane, że uczestniczy wypili około 300l piwa. Czyżby do plastikowego kubeczka 0,3l cierpliwości wystarczyło co trzeciemu uczestnikowi? Miłą atrakcją i niespodzianką były hot-dogi. O tak, około 20 sztuk. Kto się załapał? No i oczywiście kawałek tortu z okazji 20 lecia Microsoft w Polsce. Ale jak się stoi w kolejce po piwo, to się tortu nie je ! I to by było na tyle z pierwszego dnia.
Drugiego dnia przezornie wybrałem się z zapasem kanapek. Jedyną różnicą w porównaniu do dnia pierwszego konferencji, był brak części nieoficjalnej. Właściwie nie wiem po co ona była. Żeby porozmawiać ze znajomymi, znacznie lepiej było wyjść i podejść do knajpki, gdzie nie trzeba 30 minut spędzić w kolejce po piwko. Podsumowanie drugiego dnia jest proste. Wyglądało to tak: sesja -> spęd na halę uzupełniania płynów (woda, herbata, sok, kawa) -> sesja -> itd.
Nie można zapomnieć o materiałach szkoleniowych, które każdy uczestnik mógł odebrać. Materiały te składały się z plecaka, kilku gazet z dziedziny IT i garści ulotek reklamowych partnerów biznesowych MS. Osobiście czuje jakiś niedosyt w kontekście merytoryczności materiałów szkoleniowych.
Podsumowując tą część: Za niecałe 800zł można było:
- uczestniczyć w 10 sesjach,
- otrzymać plecak pełen makulatury (btw: kto lubi to czyta, kto nie lubi nie czyta, ale z plecaka każdy będzie zadowolony :),
- przekazać swoje dane do przetwarzania w celach marketingowych całej gromadzie firm,
- wypić kawę, herbatę, wodę, sok w ilościach nieograniczonych,
- mieć niepewną przyjemność zjeść 2 lunch'e,
- porozmawiać z ekspertami,
- pogadać ze starymi znajomymi
Niewątpliwie najważniejszym elementem był udział w sesjach szkoleniowych. Ale czy ich strona merytoryczna była warta poświęconego czasu i pieniędzy? O tym następnym razem.
Podpisuje się pod tym. Ten MTS to była organizacyjna tragedia!
Zrobiłem szybki rachunek… 3000 osób na konferencji (tak twierdził M$) – 800 zł/osobe
… chwila kalkulator – wyższa matematyka, żeby się nie pomylić 🙂 = 2,4 mln PLN
Ciekawe ile wyniosły koszty własne M$ przez te 2 dni?
Czy jeszcze jakieś pytania?!